Spójrz na datę! To jeden z moich pierwszych tekstów, który pokazuje, jaki progres zrobiłem przez lata. Traktuj to jako ciekawostkę 😉 

Nikt chyba nie zaprzeczy, że większość części GTA nie sprawia większych problemów. Mało kto raczej nazywa tą serię „trudną”.
Czemu więc nie utrudnić sobie życia i przejść tę giere przy użyciu tylko pistoletów? Na taki pomysł wpadłem właśnie ja! Zapraszam was w takim razie na ocenę gry Grand Theft Auto: San Andreas biorąc pod uwagę to, że grałem jedynie pistoletem 😉

Gameplay
San Andreas jest wielkie, a zarazem bardzo różnorodne – mamy klimatyczne gangsterskie życie w Los Santos, pełne charakterystycznych miejsc San Fierro i oczywiście miasto grzechu i pełne hazardu czyli  Las Venturas. W każdym z tych miast mamy pewne miejsca do których możemy chodzić dla własnej radochy. Kluby, strzelnice, pizzerie i kasyna pokazują nam, że San Andreas zawsze jest żywe!
Jak w większości gta mamy do dyspozycji także misję dla służb, dzięki którym możemy zarobić lub zyskać coś innego – dla przykładu odporność na ogień. Ta część cyklu może się pochwalić bardzo ciekawym i w miarę rozbudowanym systemem dbania o naszego bohatera – CJ musi coś czasem zjeść, ale uważaj by nie jadł za dużo, bo będzie gruby i wolniej biegał i tym podobne mechanizmy.
Misje również są bardzo ciekawe i różnorodne. Wojny gangów, wyścigi, ciche zabójstwa nożem niczym w Hitmanie czy kradzież bardzo drogiego projektu z bazy wojskowej – to wszystko w jednej grze!  Niestety jednak poziom trudności zostawia wiele do życzenia – gra jest po prostu łatwa. Przeszedłem ją pistoletem tak naprawdę bez większych problemów – tak być chyba nie powinno :/

Klimat
Jak już wyżej wspominałem każde z miast ma dosyć różniący się klimat od innych, ale to właśnie dzięki Grove Street i Los Santos San Andreas zyskało tak dobre przyjęcie wśród graczy. Klimat gangsterski lat 90 XX wieku robi swoje.

Fabuła
W grze wcielamy się w Carla Jonshona, który to po śmierci matki przylatuje do Los Santos naprawić swoje błędy – niestety sprawę komplikuje policjant Tempenny…
Ogólnie cała fabuła nie należy do najlepszych, ale jednak można powiedzieć, że jest ona dobra. Dużo w niej robią także bardzo ciekawe postacie nad którymi można byłoby się długo zastanawiać – w końcu do dziś gracze tworzą kolejne spekulacje dotyczące tej gry

Jaka jest więc moja ocena końcowa tej gry? 9/10 – czegoś mi w tej grze po prostu brakuje, nie potrafię tylko wyjaśnić czego :/

Na koniec chciałbym was zaprosić na mój kanał na Youtube – tam właśnie będę przechodził GTA Vice City tylko pistoletem – https://www.youtube.com/channel/UCNSLql5OYM-SXwXyoZ7aiPA codziennie o 18 live 😉

Spójrz na datę! To jeden z moich pierwszych tekstów, który pokazuje, jaki progres zrobiłem przez lata. Traktuj to jako ciekawostkę 😉 

Nigdy nie oglądałem horrorów, slasherów i tego typu filmów. Obejrzałem jedynie dwa horrory i tyle tego było. Pomyślałem więc, że można by było wkońcu obejrzeć jakiś dobry, stary slasher. Wybór padł na „Piątek Trzynastego”. Początkowo chciałem obejrzeć tylko dwie pierwsze części, ale tak mi się one spodobały, że przeleciałem przez całą serie w tydzień.

Serie można podzielić na pewne segmenty. Tak więc postanowiłem, że zrobie:
Części 1-4 – Opierają sie one na prostym schemacie – grupa młodych ludzi przyjeżdza nad Crystal Lake. Z czasem zostaje ich coraz mniej. Moment ucieczki ostatniej żywej osoby zawsze ten sam, czyli martwa osoba spada z drzewa, morderca wrzuca inną osobe przez okno w zamkniętym domku itd. W tych częściach twórcy nie stawiali dużej wagi na fabułe – mamy poprostu Jasona, który utonął w jeziorze i jego matkę, która postanawia się mścić na opiekunach, którzy nie uratowali tonącego – proste? Jasne, że proste 😀
Części 5-9 – Tutaj postawiono duży nacisk na fabułe. Mamy więcej historii, ale nadal nie jest ona za dobra. Większość fanów serii te części uważa za gorsze od poprzednich. Osobiście uważam, że choć w tym segmencie jest kilka wielkich crapów to jednak reszta części jest tak samo dobra jak te początkowe, a jedna nawet – najlepsza z całej serii.
Jason X oraz Freddy konta Jason – są to dodatkowe części, które historią są bardzo lekko powiązane z poprzednimi częściami. Jedynymi powiązaniami to chyba tylko postać Jasona Voorheesa. Różnią się one nawet tytułem 😉

Są takie części, które chciałbym jakoś wyróżnić, więc lecimy dalej:
Piątek Trzynastego VI – Najlepsza z całego cyklu. Pomysł na wtopienie postaci Tommyego Jarvisa do kolejnej części był świetny. Oglądanie jego „walki” z psychopatycznym mordercą było naprawdę ciekawe.
Piątek Trzynastego VIII: Jason zdobywa Manhattan – pomysł na wtopienie Jasona do Nowego Yorku naprawdę mi się podobał. Przechodzący psychopata z maską przez miasto? ŚWIETNIE! Niestety już po obejrzeniu moja wizja tej części się zrujnowała. Film był nudny, zero ciekawej historii. Nawet zabójstwa były słabe… Zakończenie tak samo do bani. Jason + woda nie może się źle skończyć, a jednak…
Piątek Trzynastego IX – TRAGEDIA. Dialogi – do bani. Zabójstwa – no mogą być, ale fabuła to coś bardzo złego. Ta część z Piątku zrobiła jakiś horror, który cały czas wydawał mi się być mocno powiązany z wampirami. Od samego początku widać, że jest to coś w stylu tylko ty możesz go zabić, bo ty masz jakąś tam krew i jesteś magiczna…
Jason X – pomysł na przeniesienie Jasona w przyszłość i co za tym idzie – w kosmos wydawał mi się być słaby. Na szczęście film okazał się być naprawdę dobry. Początkowo wyglądało to jakby twórcom pomyliły się gatunki filmów i zrobili sci-fi, ale dzięki temu, że w tytule nie widziałem nigdzie „Piątek Trzynastego” postanowiłem to olać, bo film jako film niepowiązany za bardzo z piątkiem jest naprawdę dobry 😉

A teraz wrzucam ocenę w skali 1/10 każdej z części:
Piątek Trzynastego – 7/10
Piątek Trzynastego II – 7/10
Piątek Trzynastego III – 7/10
Piątek Trzynastego IV: Ostatni rozdział – 7/10
Piątek Trzynastego V : Nowy początek – 7/10
Piątek Trzynastego VI: Jason żyje – 8/10
Piątek Trzynastego VII: Nowa Krew – 6/10
Piątek Trzynastego VIII: Jason zdobywa Manhattan – 5/10
Piątek Trzynastego IX: Jason idzie do piekła – 4/10
Jason X – 7/10
Freddy kontra Jason – 7/10

Spójrz na datę! To jeden z moich pierwszych tekstów, który pokazuje, jaki progres zrobiłem przez lata. Traktuj to jako ciekawostkę 😉 

Gdy dowiedziałem się o tym, że powstaje nowa gra twórców Gothica z automatu zacząłem śledzić najnowsze newsy. Na początku byłem sceptycznie nastawiony do pomieszania różnych światów (sci-fi i fantasy), ale miałem wielką nadzieje, że gra okaże się sukcesem. Czy tak się stało? Moim jak i zdaniem pieniędzy, które gra zarobiła – sukces jest 😀

Zacznijmy od najstraszniejszego tematu – drewno, drewno i jeszcze raz drewno. Gracze narzekają na to jakby to było jakoś specjalnie wkurzające. Bugi także nie są takie złe jak to ludzie mówią – nie znalazłem żadnego buga, który uniemożliwiałby mi ukończenie gry, a nawet jakiegoś questa! Jestem też w grupie na facebooku dotyczącej Elexa i widzę, że większość problemów z grą można naprawić po przez pójście spać – z każdym problemem wystarczy się przespać 😀  Do animacji jak i walki można przyzwyczaić się w jakieś 30-60 minut – tak samo było w Gothicu. Czy to oznacza, że Piranie nie uczą się na błędach? Może i tak, może i nie, nie mnie to oceniać, ale jeśli da się do tego przyzwyczaić to co to za problem? Inaczej sprawa wygląda z poziomem trudności, bo to jakie są na ten temat opinie niektórych „graczy” jest po prostu śmieszne – „za trudne, nie da się grać, bo wszystko cię zabija. Trzeba uciekać” no prosze was – to właśnie było piękne w Gothicach – trudny początek. W Elexie po prostu zostało to jeszcze bardziej utrudnione, ale to jest jak najbardziej na +. Inaczej niestety sprawa wygląda z balansowaniem expa, które jest po prostu tragiczne. 5 punktów doświadczenia za zabicie stworka, który na początku gry może nas zabić dwoma hitami, a 10 punktów za robota, który nas nawet nie atakuje i nie ma jak!

Historia opowiedziana w grze nie jest najgorsza, ale nie jest też najlepsza – do Gothica może startować. Pomieszanie technik życia w różnych frakcjach jest bardzo dobrze wyjaśnione, przez co nie mamy żadnego niedowalenia w mózgu dlaczego Berserkowie walczą mieczem gdy mogą mieć świetną broń napędzaną elexem. Jax (główny bohater) z początku nie wydawał mi się najlepszym pomysłem, ale szybko go polubiłem. Postać na pewno jest ciekawsza od Beziego, bo o wiele więcej o niej wiemy, ale czy tak samo zabawna? Niestety, Jax nie miał takiej ciętej riposty jaką to miał Bezimienny. Na szczęście są za to inne charakterystyczne postacie np. Zołza i Szczur. Niestety nie jest ich wiele :<

W grze mamy też zaimplementowany system towarzyszy, który był wyśmienitym pomysłem – przez całą grę chodziłem z jakimś swoim kolegą.
Dzięki towarzyszom można nieźle poexpić, bo gdy my nie możemy to raczej może nasz pomocnik! Co ciekawe – postać nie tylko za nami chodzi – czasami podczas gdy z kimś rozmawiamy nasz towarzysz może się odezwać i coś powiedzieć + w zależności od tego z kim chodzimy odpowiedź będzie inna.

Każdy raczej pamięta mistrzowski soundtrack z Gothic 3. Tak więc czy ten z Elexa także jest świetny? No mi się podobał, tak czytam opinie o soundtracku i widzę, że nie tylko mi! Melodie mają świetny klimat! Tak więc soundtrack jak najbardziej na wielki pluusik.
Polski dubbing też jest dobry, lepszy od Gothica, ale raczej nie świetny.
Jako, że mapa jest bardzo duża (większa od tej z G3) to obowiązkowo trzeba było dodać teleporty. Działają one w następujący sposób:
Znajdujemy na mapie teleport, wchodzimy w niego, dzięki czemu się odblokowywuje – od teraz możemy w każdym miejscu na mapie teleportować się do tego miejsca. Szkoda, że twórcy nie postanowili zrobić czegoś takiego, że najpierw trzeba podejść do takiego teleportu, tak jak to było w Wieśku z znakami o ile dobrze pamiętam, ale na szczęście to w niczym nie przeszkadza. Tak czy siak – mogło to zostać zrobione lepiej.
Gra zrobiła jedną bardzo złą rzecz – na początku gry bohater gada sam do siebie, ani nie brzmi to dobrze, ani nie jest to normalne + gadanie wygląda jakby scenariusz pisało dziecko. Nowych graczy to automatycznie może odstraszyć od gry – sam złapałem się za głowe gdy to usłyszałem i już myślałem, że przez całą grę to będzie tak wyglądać – na szczęście tak nie jest :>
Przed zagraniem nie wyobrażałem sobie Elexa bez systemu życia npc, który w Gothicu był świetny – w nocy ludzie spali, wieczorem siedzieli przy ognisku, a w trakcie dnia pełnili swoje obowiązki – w Elexie ten system także jest! Bardzo podobało mi się to w mieście Berserków gdy w dzień w niektórych domach można było zauważyć śpiących „Nocnych strażników” a w nocy się budzili, a do spania kładli się poprzedni strażnicy.
Jeszcze inną rzeczą, która mi się spodobała z tego systemu to odchodzenie czasami niektórych postaci gdzieś w kąt by mogli się wyszczać.
Nie zabrakło także różnych nawiązań do Gothica, przykładowo na samym początku zostajemy zrzuceni z klifu w ramach kary, podobnie było w Gothicu. Jednak jedno nawiązanie szczególnie mi się spodobało, gdy w mieście pod kopułą próbujemy wejść do górnej części miasta zatrzymuje nas strażnik, a Jax mówi coś w stylu „Niech zgadnę – pewnie nie będziesz mnie chciał wpuścić do górnego miasta?”, niby nic, a cieszy 😀
Optymalizacja także stoi na przyzwoitym poziomie – na swoim komputerze, który nawet nie spełnia minimalnych wymagań mogłem grać luzem na 30 fps, co jak na tak świetną grę można przeboleć.
Po za tym gra niesamowicie wciąga na dłuuuugie godziny. Jest to pierwsza gra, w którą mogłem grać 6h bez żadnej przerwy!
Grafika niestety jednak stoi na niskim poziomie, ale mi to nie przeszkadzało, tym bardziej że grałem na ustawieniach low 😀

Podsumowując – gra przez wielu hejtowana, przez innych nazywana świetną grą, a inni mówią, że najlepsza gra od czasów drugiego Gothica (lepsza niż trójka!), jak ja sądze? Gra jest wyśmienita i mimo słabych animacji czy drewnianej walki, mogę nazwać ją moją ulubioną grą, bo dla mnie nie liczy się to jak gra wygląda, tylko to jak się w nią gra – a gra się wyśmienicie. Moja ocena? 10/10 było by trochę niesprawiedliwe, więc proszę bardzo dla Elexa 9/10

 

Spójrz na datę! To jeden z moich pierwszych tekstów, który pokazuje, jaki progres zrobiłem przez lata. Traktuj to jako ciekawostkę 😉 

„Auta” to moja ulubiona bajka. Jak byłem jeszcze małym dzieckiem mogłem oglądać pierwszą część na okrągło. Dwójka okazała się być o wiele słabszą bajką, głównie przez segment z agentami itd. Nadszedł wkońcu czas na „Auta 3”. Jaka jest moja opinia po obejrzeniu?
Po nieudanym eksperymencie z agentami twórcy nie pchali się drugi raz w to samo bagno i postanowili postać na więcej jazdy. Czy wyszło im to na dobre? Jak najbardziej! Treningi były na tyle dobrze zrobione, że oglądało się to naprawdę „fajnie”.

Disney postanowił, że historia Zygzaka będzie mocno nawiązywać do historii Hudson Hormeta, który jak wiadomo z drugiej części – zginął.
Zygzak jak Hudson musi kiedyś zostać zastąpiony przez nowsze i szybsze cztery kółka. Zygzak nie może się z tym pogodzić więc szuka dawnego trenera, który trenował Hudsona. Zygzak wiele dowiaduje się o swoim idolu. Jest to na tyle ciekawy moment, że historia Hormeta wydaje się być naprawdę smutna.

Mało o tym filmie moge napisać bez większych spoilerów. Więc już powoli kończę, ale musze wam powiedzieć, że zakończenie trzeciej części jest bardzo dobrym zakończeniem całej serii. Koniec filmu, napisy a ja dalej z uśmiechniętym ryjcem ciesze się z wyboru Zygzaka.
Auta 3 mogę ocenić o jedną całą ocenę wyżej niż jedynke – dostaje ode mnie ocene 8!
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule – dorównały, a nawet podniosły poprzeczke!

Spójrz na datę! To jeden z moich pierwszych tekstów, który pokazuje, jaki progres zrobiłem przez lata. Traktuj to jako ciekawostkę 😉 

Rzadko można znaleźć taki film przy którym raz się śmiejemy a kolejnym razem się smucimy, ale taki właśnie jest polski serial emitowany na antenie TVN w 2008-2009 roku o nazwie „39 i pół„. Opowiada on o 39 letnim Dariuszu Jankowskim (Tomasz Karolak) , który za sprawą snu postanawia odmienić swoje życie przed „czterdziestką” – pogodzić się z żoną i reaktywować swój stary zespół muzyczny. Niestety – błędy z przyszłości nie dają o sobie zapomnieć…

Tyle z opisu – teraz zajmijmy się aktorami. Tomasz Karolak nie jest może najlepszym polskim aktorem, ale bez przesady, to przecież nie oznacza, że i tutaj zagrał słabo. Osobiście jego aktorstwo mi się tutaj podobało, ale na aktorstwie nie bardzo się znam, pomyślałem więc, że poszukam opini o jego aktorstwie w tym serialu. Co znalazłem? Same pozytywne opinie! „Karolak zagrał mistrzowsko” i te sprawy 😀
No dobra, ale dla mnie lepiej od Karolaka zagrał Krzysztof Stelmaszczyk – w pierwszym sezonie grał na równi z Karolakiem, ale w drugim pokazał coś pięknego! Smutny i poważny „krawiaciarz” stara się stać typowym „luzakiem” – Stelmaszczyk zagrał to świetnie!
Jedno jest pewne – nie ma tutaj takiego aktora przez którego odechciałoby się oglądać ten zacny serial

Jak już wcześniej napisałem – Darek chce reaktywować swój zespół muzyczny, a co za tym idzie – w serialu pojawiają się świetne piosenki, dla przykładu „Chłopcy z Placu broni – Kocham Cię” lub „I Love You” w wykonaniu Karolaka (to dwie różne piosenki).
„39 i pół” jest komedią, nie oznacza to jednak, że przez cały odcinek możemy się śmiać, ponieważ serial postawił na bardzo ciekawą historię, która nie zawsze jest szczęśliwa. Wiele razy podczas oglądania pojawiał się na mojej twarzy smutek, ale oczywiście więcej było śmiechu.

Serial przeze mnie omawiany wiele razy był wymieniany przez różne osoby jako najlepszy polski serial. Wiele osób chciałoby powrotu przygód rodziny Jankowskich, ale są też tacy co uważają, że nie ma co psuć tak dobrego serialu sztucznym przedłużaniem serii. A co ja myślę? Myślę, że jest zbyt mało odcinków i przydałoby się ich więcej, bo wszystkie odcinki każdego z sezonów obejrzałem w 3 dni (długość wszystkich odcinków razem to ok. 18h) – to naprawdę wciąga! 😀

 

Dajcie znać czy oglądaliście kiedyś ten serial lub czy macie zamiar! Z chęcią poczytam :>