Przy okazji premiery „Pingwina” postanowiłem przypomnieć sobie film Matta Reevesa, który z miejsca porwał fanów człowieka-nietoperka. Dzisiaj zapraszam was na krótką recenzje „The Batman”!
Batman Reevesa to film zupełnie inny niż wszystkie wcześniejsze aktorskie adaptacje o człowieku-nietoperku. To produkcja przesycona mrokiem i brutalnością, w której Batman ukazany jest jako postać niezwykle ludzka. Robert Pattinson w roli Batmana prezentuje mroczną i „depresyjną” wersję tej postaci, która jest wciąż naznaczona traumą po utracie rodziców. Nareszcie mamy Batmana, który popełnia błędy i nie jest nieustraszony; to Batman, który ma sporo do przepracowania w swojej głowie. Reżyser skupia się na psychologii postaci i zwraca uwagę na motywy bohatera i podejmuje pod wątpliwość to czy Batman faktycznie powinien być obrońcą Gotham.
Film audiowizualnie zasługuje na same najwyższe możliwe noty. Greig Fraser odpowiedzialny za zdjęcia odwalił kawał dobrej roboty, tworząc mroczną wizje Gotham, które jest wiecznie skąpane w deszczu i mroku. Do tego wybitna muzyka Michaela Giacchino, która idealnie zgrywa się z klimatem filmu, co sprawia, że otrzymujemy prawdziwą ucztę dla zmysłów. Umiejętności tych dwóch panów przyczyniają się do niezwykle gęstej atmosfery produkcji i tworzą niezapomniane wrażenia.
Świat wykreowany przez Reevesa ma ogromny potencjał na kolejne filmy i seriale. Każda postać, którą widzimy na ekranie, wnosi coś istotnego do opowieści, a ich złożone historie aż proszą się o rozwinięcie. To fascynujące, jak każda z nich dodaje głębi do fabuły, czyniąc ją jeszcze bardziej intrygującą. Aktorsko film stoi na najwyższym poziomie – każdy z aktorów jest genialny, ale szczególnie wyróżnia się Colin Farrel, który zresztą już dostał własny serial jako Pingwin. Jego charyzmatyczna i ciekawa interpretacja sprawia, że postać ta staje się nie tylko groźnym antagonistą, ale także intrygującym graczem w półświatku. Szkoda jednak, że postać Alfreda, grana przez Andy’ego Serkisa to zmarnowany potencjał, chociaż może to kwestia porównania do świetnego Michaela Caine’a z trylogii Nolana.
Dziś tak wyjątkowo krótko i nietypowo. Chciałem podzielić się z wami moją opinią o tym świetnym filmie, a za około miesiąc/dwa pojawi się już pełnoprawna recenzja Mafii 2 😉